Chcę do jedynego miejsca na Ziemi, gdzie problemy przestaną mieć znaczenie...
- Olka musisz z tym skończyć - odezwał się Grzesiek
- Nic nie muszę. - powiedziałam i spojrzałam na niego
- Masz 19 lat , chore serce a ty mi mówisz że nie musisz?! - prawie krzyknął
- Ale mi takie życie się podoba. Nie mam w sumie po co i dla kogo żyć.. - powiedziałam po cichu
- Jak to nie? Dla rodziny i przyjaciół.. błagam Olka - jęknął Zengi
- Rodzina i przyjaciele powiadasz? - zapytałam i zaśmiałam się po chichu a po chwili zaczęłam płakać.
- Co jest? - zapytał zatrzymując się na poboczu
- Chcesz widzieć? - zapytałam
- Jasne.
-Całe życie praktycznie nie istniałam dla rodziców. Oni nadziani ludzie żyjący na wysokim poziomie a ja taka czarna owca. Imprez , zawalanie szkoły. Gdy skończyłam 18 lat oni wystawili moje walizki na dwór i powiedzieli że nie chcą mnie znać. Poleciało we mnie dużo słów które tak cholernie mnie bolały. Przyjaciele się odwrócili a wiesz dlaczego? Bo już nie miałam kasy rodziców. Nie radziłam sobie więc pocieszenia szukałam początkowo w alkoholu a kończyło się na...sam wiesz na czym. - skończyłam swoją historię i czekałam na reakcje Grześka.
On jednak nic nie powiedział. Przygarnął mnie do siebie i mocno przytulił.
- Masz dla kogo żyć... dla mnie. Zacznij się leczyć proszę - powiedział i spojrzał na mnie
- Podjęłam już decyzje i nie mam zamiaru jej zmieniać. Nie myśl o przyszłości żyj teraźniejszością. Chcę spędzić jak najlepiej ten czas.. - odpowiedziałam
- Jesteś młoda tyle możesz przeżyć... zastanów się - poprosił
- Zastanawiałam się nad tym wiele razy. Żyje chwilą... też zacznij. Jutro może mnie albo nas już nie być. Ktoś się rodzi ktoś umiera. - powiedziałam
- Jesteś straszą pesymistką - powiedział
- Jest różnica między pesymistką a realistką. Jestem tą drugą. - powiedziałam.
On się już nic nie odezwał tylko odpalił silnik i ruszył w miejsce które było tą niespodzianką. Wjechaliśmy na taką jakby polną drogę a po chwili zobaczyliśmy napis.
" Ranczo Dajana "
W głowie modliłam się żeby nie było gdzieś obok Przemka Pawlickiego a co gorsza jego dziewczyny.
- Nie umiem jeździć konno - powiedziałam kiedy Grzesiek zaparkował samochód.
- A myślisz że ja umiem? Jesteśmy tu po to żeby się nauczyć - zaśmiał się
- A kto nas nauczy? - zapytałam a w duszy modliłam się żeby z jego ust nie padło imię Przemek.
- Piotrek - uśmiechną się Zengi a ja w głębi skakałam jak małe dziecko.
Podeszliśmy do chłopaka który przygotowywał konia.
- Siemka - przywitał się z nim Grzesiek
- Cześć Piotrek - przedstawił mi się młodszy Pawlicki,
- Ola - powiedziałam i posłałam mu delikatny uśmiech.
- Idźcie się tam przebrać a ja przygotuje konie - powiedział Piotrek i pokazał palcem na mały domek.
Razem z Grześkiem weszliśmy do środka. Każdy z nas wszedł do innego pomieszczenia żeby się przebrać.
- Hahahaha - zaczęłam się śmiać jak zobaczyłam go w tym stroju.
- Dzięki - powiedział i pokazał mi język.
- Nie ma za co -wyszczerzyłam się i wskoczyłam mu na barana.
- Jak zaczniesz się leczyć dłużej będziesz cieszyła się tak jak teraz. - powiedział
- Grzesiek nie zaczynaj - jękłam
- Bla bla gorzej niż z dzieckiem - powiedział niosą mnie na brana
- Do Piotrka murzynie! - zaśmiałam się.
Zengi doniósł mnie do Piotrka i zaczęła się lekcja. Śmiałam się cały czas. Raz z Grześka a raz sama z siebie.
- Hahahaha no wejdź w końcu na tego konia - powiedziałam siedząc na swojej klaczy.
- Spokojnie.. uczę się. - powiedział i po raz kolejny spróbował wejść , ale znowu mu ni wyszło.
- Ty masz nauczyć się jeździć a nie wsiadać. - powiedziałam na co Grzesiek prychnął i w końcu zasiadł na koniu.
- Jestem z ciebie dumny - zaśmiał się Piotrek
Usłyszałam silnik samochodu i spojrzałam w stronę wjazdu. Niedaleko samochodu Grześka zaparkowało czarne audi. Po chwili zobaczyłam Przemka idącego z jakąś dziewczyną za rękę , zapewne z Weroniką której wyznawał miłość w radiu - zaśmiałam się w duszy.
- Cześć wam - przywitał się Przemek a Wiktoria nawet nie odezwała się słowem.
- Taa , cześć Wiki jak miło Cię widzieć - powiedział sarkastycznie Piotrek.
- Ciebie też - powiedziała nie odrywając wzroku od swojego telefonu.
Chłopacy chwili przerwę dlatego zaczepiliśmy konie i szliśmy usiąść się w ławce niedaleko małego stawku. Po drodze zobaczyłam kupkę trawy więc wzięłam ją w ręce i rzuciłam w Grześka. On mi oddał i tak zaczęła się bitwa. Nawet Przemek się przyłączył a Wiki stała i przeglądała coś telefonie. Podszedł do niej Przemek i wysypał troszkę trawy na jej włosy i zaczęła się wojna.
- Czy ciebie poowaliło?! - zaczęła wydzierać japę
- Nie krzycz - upomniał ją Piotrek
- le zobacz co on mi zrobił!? - zaczęła chodzić i pokazywać wszystkim swoje włosy. - Jesteś głupi - zatrzymała się przy Przemku.
- Ty nie umiesz się bawić - powiedział spokojnie.
- Nie bawię się jak dziecko tylko jak dorosła osoba - powiedziała
- Twój problem - powiedział Przemek
- Wyluzuj troszkę.. - odezwałam si
- Ty to lepiej się zamknij bo powiesz za dużo i ryj masz obity - powiedziała panienka.
Gdy to usłyszałam tak zaczęłam się śmiać.. w sumie nie tylko ja bo wszyscy oprócz Wiki , że Grzesiek musiał mnie trzymać.
- Wiktoria uważaj na słowa - powiedział już ostrzejszym tonem Przemek.
Spojrzałam n niego a ten posłał mi uśmiech , momentalnie na moich ustach pojawił się również.
-____________________________________________________________________
Cześć i czołem! :D W wasze ręce leci 5. Miłego weekendu laski. ;*
Hey ;) jejku coś czuje ,że nie długo zaczną się zmiany w tym opowiadaniu ;) Hahhahah bosze jaka ta Wiktoria jest zalosna... Ciekawe co bd dalej , nie moge sie doczekac nastepnej czesci ;d Dużo weny czekam na wszytskich Twoich blogach na nowości ;*
OdpowiedzUsuńNooo, ciekawie się zaczyna ;)
OdpowiedzUsuń