środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 7.


* Oczami Przemka * 

Całą noc nie mogłem spać. W głowie miałam tylko to jak czuje się Olka , dlaczego nie ma przy niej rodziny, na co jest chora i dlaczego ja nic o tym nie wiem. Przekręcałem się z boku na bok nie mogąc chodź na chwilkę zamknąć powieki.
- Jedziemy po Olkę? - usłyszałem nad sobą Piotrka
- Tak , tak a która godzina? - zapytałem
- Chwilkę po 9. Grzesiek zaraz przyjedzie - powiedział Piotrek i wyszedł z mojego pokoju.
Szybko ubrałem się i dosłownie zbiegłem na dół gdzie przy stole siedział Piter i Grzesiek.
- Nie naciskaj jej - odezwał się Grzesiek
- Ale co? - zapytałem zdezorientowany
- Jak będzie chciała ci powiedzieć na co jest chora to Ci powie. - odpowiedział
- Rozumiem - uśmiechnąłem się - Mówiłeś że ona nie ma rodziny.. Jak spędzi święta? - zapytałem ciekawy
- Kurwa nie pomyślałem - złapał się za głowę Grzesiek
- Ja ma świetny pomysł - powiedziałem i usiadłem obok nich.
- Genialne! - wydarł się Piotrek
- Bez Wiktorii - zagroził Grzesiek a po chwili zaczął się śmiać.

Droga do szpitala to była prawdziwa udręka. Nie wiem czy Ci ludzie nie mają co robić w dzień wigilii tylko wszyscy nagle muszą jechać na zakupy. Ulice były tak cholernie zakorkowane że do szpitala przyjechaliśmy po 11.
- Dzień Dobry - przywitaliśmy się z lekarzem Olki
- Dobry dobry - odpowiedział nam.
- Możemy ją zabrać? - zapytałem
- Możecie tylko namawiajcie ją do leczenia - pokręcił głową lekarz
- Będziemy namawiać może być pan tego pewien - powiedział Grzesiek.
Lekarz dał nam wypis Olki a nasza trójka wbiła do sali gdzie ona leżała.
- Pukać nie umiecie? - zapytała kiedy zobaczyła nas w sali
- Umiemy - powiedział Piotrek.
- To wyjdźcie ,zapukajcie a jak usłyszycie że macie wejść to wtedy możecie. - zaśmiała się i puściła nam oczko
Tak jak kazała tak też zrobiliśmy tylko gdy zapukaliśmy nie usłyszeliśmy proszę więc sterczeliśmy pod drzwiami 15 minut aż ona wyszła.
- Wredna jesteś - zaśmiał się Piotrek
- Taka moja natura -odgryzła się mu i zaśmiała.
Obserwowałem ją z boku , nie było widać żeby była na coś chora , nie było widać po niej że nie ma nikogo. Idealnie umiała maskować swoje uczucia i problemy.
Wszyscy wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy pod dom Oli.
- Dziękuję i do kiedyś tam - powiedziała wychodząc z samochodu. Stanęła obok swojej klatki a z torebki wyciągnęła fajkę i zaczęła palić. Popatrzeliśmy na siebie a ja momentalnie wyszedłem z samochodu i podszedłem do niej.
- Co jest? - zapytała biorąc kolejnego bucha
- Oddaj - powiedziałem twardo
- Nie ma takiej opcji - powiedziała również stanowczo
- Dla twojego dobra - odezwałem się
- I co już Ci Grzesiek wypaplał na co jestem chora tak?! - prawie krzyknęła
- Nic mi nie powiedział. Mówił że jak chcę się czegoś dowiedzieć to mam zapytać ciebie - powiedziałem i zabrałem jej fajkę po czym zgasiłem.
- Aha - odpowiedziała
- Powiesz mi? Nie naciskam - powiedziałem i czekałem na reakcję Olki
- W skrócie. Rodzice wyrzucili mnie z domu bo nie byłam taka jak oni , przez to zaczęłam palić , jarać pić a teraz wykryto u mnie poważną chorobę serca i tyle - powiedziała i weszła do swojego mieszkania zostawiając mnie na środku chodnika samego.
Wróciłem do samochodu z nastawieniem że muszę jej pomóc za wszelką cenę.

* Oczami Olki * 

Inni o tej godzinie siedzą ze swoimi rodzinami wspominając stare czasy , śmiejąc się i dobrze się bawiąc. A ja? Siedzę przed telewizorek w ręku trzymam piwo a do moich oczu napływa co raz więcej łez. Po domu rozległ się dźwięk dzwonka. Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam a oczom ukazała się uśmiechnięta buźka Grześka , Piotrka i Przema. 
- Co wy tu?! Jest wigilia. Powinniście być razem z rodziną -  powiedziałam na przywitanie
- No i jesteśmy - powiedzieli i weszli do środka. 
Z siatek zaczęli wyciągać jedzenie , pod choinkę włożyli prezenty  i kazali usiąść do stołu. 
- Jesteście niesamowici - powiedziałam ze łzami w oczach
- Ciesz się , to nie czas na płakanie - powiedział Przemek który siedział obok mnie i chwycił mnie za rękę. A ja? Zacisnęłam ją jeszcze mocnej. 
___________________________________________________________
Macie ode mnie taki mały prezencik. Wiem że krótkie i za bardzo nic się nie dzieje ale jest. 
Chcę wam życzyć zdrowych i pogodnych świąt spędzonych w gronie rodzinnym. Baaardzo bogatego gwiazdora i żeby jedzenie nie poszło w  dup* :D :D :D <3
<3

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 6.

Pierwsza minuta może być ostatnią, dlatego ceń 

jak ostatnią...

- Przemek? Powinieneś stanąć w mojej obronie - oburzyła się Wiktoria
- Kobieto nie mam po co Cię bronić. Za bardzo zwracasz uwagę na wygląd - powiedział
- Nie prawda! - powiedziała i przytuliła się do Przemka.
Popatrzałam na Grześka i oboje zaśmialiśmy się pod nosem. Gdy siedzieliśmy pod altanką zaczęło padać.
- To nicki z jazdy - westchnęłam
- Co? - zapytał ze śmiechem Piotrek - Zaraz przestanie padać i to dopiero będzie jazda - zaśmiał się.
Poczekaliśmy 15 minut a zza deszczowych chmur wyjrzało słońce.
- Idziemy - zarządził Piotrek.
Już bez problemów Grześka ,każdy wsiadł na konia z wyjątkiem Wiktorii. Na początku sobie nie radziłam ale z minuty na minutę było coraz lepiej. Po godzinnej jeździe zeszliśmy z koni i zaprowadziliśmy je do stajni. Gdy z niej wychodziłam Grzesiek wziął na ręce i prowadził w stronę błota.
- Nie rób tego jeśli chcesz żyć - zaśmiałam się
- Groźby są karalne - zaśmiał się
- Grzesiek nieeeee - wydarłam się a ten położył mnie w wielkim błocie.
Usiadł na mnie i umazał całą twarz.
- Raaaatunku! - krzyknęłam
Z pomocą przyszedł mi Piotrek który zwalił ze mnie Grześka. Teraz to ja siedziałam na nim i "malowałam" mu twarz. Spojrzałam na Przemka który stał z Wiktorią. Patrzył na nas jakby też chciał dołączyć ale był przywiązany. A ona? Jak zawsze stała z telefonem w ręce i co chwilkę pokazywała coś Przemkowi który nie był zainteresowany. Wstałam brudna od błota i podeszłam do nich.
- Nie dotykaj mnie - powiedziała Wiktoria
- Nie mam zamiaru - zaśmiałam się
Rękoma które miałam brudne od błota dotknęłam twarzy Przemka i zaśmiałam się.

* Oczami Przemka * 

Tego mi brakowało. Poczuć się jak dziecko , nie patrząc na to czy inni się śmieją czy nie. Z Olką tak się czułem. Kiedy podeszła do mnie i umazała mnie błotem nie mogłem się powstrzymać. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do miejsca gdzie leżeli Grzesiek i Piotrek. Bawiliśmy się jak dzieci śmiejąc się przy tym do łez. Moja dziewczyna tylko stała i obserwowała nas z litością w oczach. Może zabrzmi to strasznie , ale nie obchodziła mnie teraz. Cieszyłam się chwilą.
Po zabawie w błocie byliśmy mega zmęczeni więc razem z Piotrkiem wymyśliliśmy że będziemy spać w domku na ranczu. Wszyscy się zgodzili oprócz Wiktorii która jutro z rana jedzie do Poznania. Pożegnałem się z nią i dołączyłam do reszty która siedziała w jednym z pokoi w domku na ranczu.
Olka siedziała pod kocem i cała się trzęsła chyba źle wpłynęła na nią zabawa w błocie. W pewnym momencie zobaczyłam jak osuwa się na łóżko. Coś mi nie pasowało.
- Olka śpi? - zapytałem Grześka który siedział niedaleko jej
On spojrzał na nią a po chwili na nas.
- Dzwoń na pogotowie - krzyknął
Nie wiedziałem co się dzieje , ale tak jak rozkazał mi Piotrek tak też zrobiłem. Po chwili na nasze ranczo wjechała karetka a Olkę bez gadania zabrali do szpitala. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy za karetką.
- Kurwa ile można czekać - mówił zdenerwowany Grzesiek po dwóch godzinach siedzenia na korytarzu
- Zaraz rozwalę ten szpital - powiedział zmęczony Piotrek
Z sali wyszedł lekarz i spojrzał na nas z byka.
- Rodzina? - zapytał
- Nie , ona nie ma nikogo - odezwał się Grzesiek
Spojrzałem na niego ze zdziwieniem. Jak to nie ma nikogo?
- Wy jesteście dla niej najbliżsi ? - zapytał lekarz ponownie
- Tak - odpowiedziałem bez wahania
- A więc z panią Aleksandrą jest gorzej. Choroba powinna być leczona już od początku jednak ona upiera się że nie chce brać leków.
Jaka choroba? Dlaczego nic nie wiem!? Czy ona umrze?! Niech ktoś mi to wszystko wytłumaczy.
- Wiem że nie chce się leczyć. Nie daje rady jej przekonać. - westchnął Grzesiek
- Niech lepiej pan próbuje bo ona długo tak nie pociągnie a choroba jest do wyleczenia w stu procentach - powiedział lekarz
- A jak długo tu zostanie? - zapytał Piotrek
- Jutro rano będzie można ją odebrać. A teraz niech odpoczywa i wam też się to przyda. Jedźcie do domu i przyjedźcie jutro o 10 - rozkazał nam lekarz.
On poszedł dalej a ja spojrzałem zły na Grześka.
- Dlaczego nie powiedziałeś nam że ona nie m rodziny i że ma jakąś poważną chorobę?! - zapytałem
- Bo może dlatego że ona Cię nie zna , praktycznie dziś pierwszy raz normalnie gadaliście. Jeśli chcesz wiedzieć dokładniej o o chodzi t zapytaj jutro jej bo ja obiecałem że nikomu nic nie powiem - powiedział Grzesiek i ruszył do wyjścia. Spojrzałem na Piotrka który tylko wzruszył ramionami i oboje poszliśmy za Grzesiem.
__________________________________________________________
JAK JUŻ TU JESTEŚ TO ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD. :D
Noo mam nadzieje że wam się podoba i nie usnęłyście z nudów czytając to :D Buziaki i do następnego ;>

sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 5.

Chcę do jedynego miejsca na Ziemi, gdzie problemy przestaną mieć znaczenie... 


- Olka musisz z tym skończyć - odezwał się Grzesiek 
- Nic nie muszę. - powiedziałam i spojrzałam na niego
- Masz 19 lat , chore serce a ty mi mówisz że nie musisz?! - prawie krzyknął 
- Ale mi takie życie się podoba. Nie mam w sumie po co i  dla kogo żyć.. - powiedziałam po cichu
- Jak to nie? Dla rodziny i przyjaciół.. błagam Olka - jęknął Zengi 
- Rodzina i przyjaciele powiadasz? - zapytałam i zaśmiałam się po chichu a po chwili zaczęłam płakać.
- Co jest? - zapytał zatrzymując się na poboczu 
- Chcesz widzieć? - zapytałam 
- Jasne. 
-Całe życie praktycznie nie istniałam dla rodziców. Oni nadziani ludzie żyjący na wysokim poziomie a ja taka czarna owca. Imprez , zawalanie szkoły. Gdy skończyłam 18 lat oni wystawili moje walizki na dwór i powiedzieli że nie chcą mnie znać. Poleciało we mnie dużo słów które tak cholernie mnie bolały. Przyjaciele się odwrócili a wiesz dlaczego? Bo już nie miałam kasy rodziców. Nie radziłam sobie więc pocieszenia szukałam początkowo w alkoholu a kończyło się na...sam wiesz na czym. - skończyłam swoją historię i czekałam na reakcje Grześka. 
On jednak nic nie powiedział. Przygarnął mnie do siebie i mocno przytulił. 


- Masz dla kogo żyć... dla mnie. Zacznij się leczyć proszę - powiedział i spojrzał na mnie
- Podjęłam już decyzje i nie mam zamiaru jej zmieniać. Nie myśl o przyszłości żyj teraźniejszością. Chcę spędzić jak najlepiej ten czas.. - odpowiedziałam
- Jesteś młoda tyle możesz przeżyć... zastanów się - poprosił
- Zastanawiałam się nad tym wiele razy. Żyje chwilą... też zacznij. Jutro może mnie albo nas już nie być. Ktoś się rodzi ktoś umiera.  - powiedziałam
- Jesteś straszą pesymistką - powiedział
- Jest różnica między pesymistką a realistką. Jestem tą drugą. - powiedziałam. 
On się już nic nie odezwał tylko odpalił silnik i ruszył w miejsce które było tą niespodzianką. Wjechaliśmy na taką jakby polną drogę a po chwili zobaczyliśmy napis. 

" Ranczo Dajana " 

W głowie modliłam się żeby nie było gdzieś obok Przemka Pawlickiego a co gorsza jego dziewczyny. 
- Nie umiem jeździć konno - powiedziałam kiedy Grzesiek zaparkował samochód.
- A myślisz że ja umiem? Jesteśmy tu po to żeby się nauczyć - zaśmiał się
- A kto nas nauczy? - zapytałam a w duszy modliłam się żeby z jego ust nie padło imię Przemek. 
- Piotrek - uśmiechną się Zengi a ja w głębi skakałam jak małe dziecko. 
Podeszliśmy do chłopaka który przygotowywał konia. 
- Siemka - przywitał się z nim Grzesiek 
- Cześć Piotrek - przedstawił mi się młodszy Pawlicki, 
- Ola - powiedziałam i posłałam mu delikatny uśmiech. 
- Idźcie się tam przebrać a ja przygotuje konie - powiedział Piotrek i pokazał palcem na mały domek. 
Razem z Grześkiem  weszliśmy do środka. Każdy z nas wszedł do innego pomieszczenia żeby się przebrać. 
- Hahahaha - zaczęłam się śmiać jak zobaczyłam go w tym stroju. 
- Dzięki - powiedział i pokazał mi język. 
- Nie ma za co -wyszczerzyłam się i wskoczyłam mu na barana.
- Jak zaczniesz się leczyć dłużej będziesz cieszyła się tak jak teraz. - powiedział
- Grzesiek nie zaczynaj - jękłam
- Bla bla gorzej niż z dzieckiem - powiedział niosą mnie na brana
- Do Piotrka murzynie! - zaśmiałam się. 
Zengi doniósł mnie do Piotrka i zaczęła się lekcja. Śmiałam się cały czas. Raz z Grześka a raz sama z siebie. 
- Hahahaha no wejdź w końcu na tego konia - powiedziałam siedząc na swojej klaczy. 
- Spokojnie.. uczę się. - powiedział i po raz kolejny spróbował wejść ,  ale znowu mu ni wyszło. 
- Ty masz nauczyć się jeździć a nie wsiadać. -  powiedziałam na co Grzesiek prychnął i w końcu zasiadł na koniu. 
- Jestem z ciebie dumny - zaśmiał się Piotrek
Usłyszałam silnik samochodu i spojrzałam w stronę wjazdu. Niedaleko samochodu Grześka zaparkowało czarne audi. Po chwili zobaczyłam Przemka idącego z jakąś dziewczyną za rękę , zapewne z Weroniką której wyznawał miłość w radiu - zaśmiałam się w duszy. 
- Cześć wam - przywitał się Przemek a Wiktoria nawet nie odezwała się słowem. 
- Taa , cześć Wiki jak miło Cię widzieć - powiedział sarkastycznie Piotrek. 
- Ciebie też - powiedziała nie odrywając wzroku od swojego telefonu. 
Chłopacy chwili przerwę dlatego zaczepiliśmy konie i szliśmy usiąść się w ławce niedaleko małego stawku. Po drodze zobaczyłam kupkę trawy więc wzięłam ją w ręce i rzuciłam w Grześka. On mi oddał i tak zaczęła się bitwa. Nawet Przemek się przyłączył a Wiki stała i przeglądała coś  telefonie. Podszedł do niej Przemek i wysypał troszkę trawy na jej włosy i zaczęła się wojna. 
- Czy ciebie poowaliło?! - zaczęła wydzierać japę
- Nie krzycz - upomniał ją Piotrek
- le zobacz co on mi zrobił!? - zaczęła chodzić i pokazywać wszystkim swoje włosy. - Jesteś głupi - zatrzymała się przy Przemku. 
- Ty nie umiesz się bawić - powiedział spokojnie. 
- Nie bawię się jak dziecko tylko jak dorosła osoba - powiedziała
- Twój problem - powiedział Przemek 
- Wyluzuj troszkę.. - odezwałam si
- Ty to lepiej się zamknij bo powiesz za dużo i ryj masz obity - powiedziała panienka. 
Gdy to usłyszałam tak zaczęłam się śmiać.. w sumie nie tylko ja bo wszyscy oprócz Wiki , że Grzesiek musiał mnie trzymać. 
- Wiktoria uważaj na słowa - powiedział już ostrzejszym tonem Przemek. 
Spojrzałam n niego a ten posłał mi uśmiech , momentalnie na moich ustach pojawił się również. 
-____________________________________________________________________
Cześć i czołem! :D W wasze ręce leci 5. Miłego weekendu laski. ;*

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 4.

Położyłam się na łóżku mocząc łzami swoją poduszkę. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Po jakimś czasie przypomniałam sobie o mojej starej przyjaciółce. Wstałam z łóżka i chwiejnym ruchem doszłam do łazienki. Otworzyłam apteczkę a ona tam leżała. Wzięłam ją do ręki i usiadłam na brzegu wanny.
Spojrzałam na swój nadgarstek a po chwili na żyletkę. Westchnęłam głęboko i zrobiła pierwsze cięcie.. miałam niedosyt zrobiłam kolejne i kolejne. Zsunęłam się na podłogę i podziwiałam mój okrwawiony nadgarstek.
Wraca stara Olka która nie umie radzić sobie z problemami. A każdy większy czy mniejszy problem kończy się tak. - pomyślałam i spojrzałam na swoją rękę. Potrzebowałam kogoś to mnie przytuli i powie że będzie przy mnie.. Nie wiem dlaczego zadzwoniłam do niego.. do Grześka.
- Cześć to ja Ola - powiedziałam niepewnie gdy usłyszałam jego głos.
- Mam przyjechać? - momentalnie zapytał
- A mógłbyś? - zapytałam z nadzieją
- Daj mi 10 minut - powiedział po czym się rozłączył.
Siedziałam na podłodze a obok mnie leżało troszkę krwi. Punktualnie po 10 minutach ktoś zapukał do moich drzwi.
- Wejdź jestem w łazience - krzyknęłam.
Gdy zobaczyłam go w drzwiach do moich oczu napłynęły zły.
- Coś ty zrobiła? - zapytał i wziął mnie na ręce
Zaniósł do salonu i położył na kanapie. Spojrzał na mnie po czym po chwili zniknął w drzwiach łazienki. Po chwili siedział obok mnie z bandażem i wodą tlenioną i robił opatrunek.
- Co to jest? - zapytał i pokazał na strzykawkę która leżała na fotelu obok
- Nie pytaj - powiedziałam cicho
Nic więcej nie powiedział. Gdy skończył bandażować moją rękę przytulił mnie do siebie. Tak o bez żadnego słowa. Wtuliłam się w niego.
- Dziękuję - powiedziałam
- Nie masz za co - uśmiechnął się - śpij - dodał.
Zamknęłam oczy i nim się obejrzałam zasnęłam.

***

Gdy rano otworzyłam oczy jego już nie było. Zauważyłam że na stoliku leży karteczka od niego. 

" Cześć. Byłam tu z tobą do rana , ale niestety miałem spotkanie ze sponsorami. :/ 
Trzymaj się mała i pamiętaj że jak coś to pisz do mnie! 
- Grzesiek. :) " 

Uśmiechnęłam się pod nosem a po chwili syknęłam z bólu. Rozwinęłam bandaż który uciskał na moje rany. Wzięłam prysznic i ubrałam się w dresy. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam przed laptopem. Postanowiłam zagłębić się w żużel. Wpisałam na youtube żużel i wyskoczyło mi pełno filmików. Oglądałam każdy z nich a za każdym razem moje ciało przechodziły dreszcze. Poczułam wibracje w moim telefonie. Wzięłam go do ręki i odczytałam wiadomość od Grześka
" Mam nadzieję że wstałaś. Chciałbym Cię zabrać w fajne miejsce , zgadzasz się?" 
" Wstałam. Zależy gdzie :) " 
" To już niespodzianka , to jak? " 
" Okej :) " 
" Bądź uszykowana na 16." 
Spojrzałam na zegarek który właśnie wskazywał 14. Miałam zamiar iść się ubrać , ale najpierw skręciłam sobie jointa i próbowałam się odstresować. 


- Idealnie - powiedziałam sama do siebie. 
Ubrałam się w czarne leginsy do tego dłuższy różowy sweterek , botki i byłam gotowa. Zostało mi tylko czekać na Grześka. Punktualnie o 16 usłyszałam dzwonek. Wzięłam do ręki kurtkę i wyszłam przed drzwi. 
- Cześć - powiedział i przytulił mnie na powitanie
- Cześć - powiedziałam zawstydzona. 
Wyszliśmy z mojej klatki i wsiedliśmy do jego samochodu. 
- Brałaś - powiedział gdy tylko wsiedliśmy do samochodu
- Skąd wiesz? - zapytałam zmieszana
- Po twoich oczach. - powiedział i spojrzał na mnie.
Nic nie odpowiedziałam , odwróciłam głowę w drugą stronę i czekałam aż ruszymy. 
___________________________________________________________________________
Długo zastanawiałam sie czy mam dodać rozdział na tym blogu i na drugim ponieważ bloga odwiedza sporo osób a nikt nie zostawia po sobie śladu. Nie macie pojęcia jak komentarze mobilizują do dlszego pisana. Buziaki mordki! :)

czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 3.

Każdy ma problemy. Niektórzy po prostu lepiej je ukrywają.

Siedziałam przy barze i czekałam aż w końcu na zegarku wybije 22 a ja skończę pracę. 
- Olka możesz już iść - usłyszałam za plecami mojego szefa. 
Uśmiechnęłam się do niego i poszłam w stronę szatni żeby się przebrać. Wychodząc z restauracji zahaczyłam o bar gdzie wzięłam piwo i ruszyłam dalej. Usiadłam na ławce przed moją klatką , otwarłam piwo i upiłam jego łyk. Spoglądałam bezcelowo w jedno miejsce a moja butelka robiła się pusta. Z kieszeni wyciągnęłam woreczek z czymś co mnie relaksuje. Zawinęłam w bibułkę i odpaliłam. Z sekundy na sekundę zapominałam o mojej chorobie , o rodzicach. Byłam w świecie idealnym.
- Błagam.. - usłyszałam za plecami.
Nie odpowiedziałam nic dalej tylko po raz kolejny zaciągnęłam się.
- Mówię do ciebie - usłyszałam ponownie
Odwróciłam się i zobaczyłam tego samego chłopaka który dziś próbował zaprosić mnie na kawę.  Zjechałam go od góry do dołu i ponownie odwróciłam się do niego plecami.
- Grzesiek - uśmiechnął się do mnie.- Dlaczego taka jesteś? - zapytał po chwili i usiadł obok mnie
- Taka , czyli? - zapytałam i zagasiłam peta
- Niedostępna, niekoleżeńska.. odizolowana - powiedział.
- Życie sporo mnie nauczyło. A jedną z tych nauk było nieufanie innym ludziom. To dlatego. - powiedziałam obojętnie
- A może czas to zmienić? - zapytał
- Po co? Podoba mi się tak jak jest. - odpowiedziałam
- Jesteś tego pewna? - dopytywał
- Tak. Wolę być sama niż znowu się na kimś zawieść , ponownie usłyszeć że ktoś ma mnie w dupie i nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Jestem sama i to mi nie grozi. - powiedziałam oschle i weszłam do swojej klatki i pokierowałam się do mieszkania. Torbę rzuciłam w kąt a ja opadłam na kanapę.
Dlaczego ten chłopak ciągle za mną chodzi? Z jednej strony gdzieś w głębi mojego skamieniałego serca poczułam małą iskierkę. Jednak za słabą żeby rozbić ten kamień. Cieszyłam się że ktoś nie przeszedł obok mnie obojętnie, że kogoś interesuje to co przeżyłam czy to co czuję. Uśmiechnęłam się po nosem i poszłam pod prysznic. Po wykąpaniu się, odpaliłam facebooka i zaczęłam przeglądać co ciekawego dzieje się w śród moich "znajomych, "
Zobaczyłam ikonkę że dostałam wiadomość. Kliknęłam w powiadomienie

" Cześć Olka. :) Tu Grzesiek mam nadzieje że mnie kojarzysz - chłopak który ciągle Cię męczy. Wiem że jesteś chora i od razu powiem że nie śledzę Cię tylko przeczytałam twoją kartę w szpitalu. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy to daj znać. Myślisz zapewne skąd mam twoje dane i takie tam nie? Muszę podziękować Dominikowi który leżał obok Ciebie. Powiedział mi ciekawe zdanie i informacje którą mam Ci przekazać. 
Zrób coś dla mnie Grzesiek. Zaopiekuj się Olką. Tą co leżała obok mnie. Ma poważną wadę serca a nie chce się leczyć, a z tego co wiem bierze używki. Nie znam jej , ale chcę żeby żyła i była szczęśliwa. 
Ja niestety nie będę mógł tego zrobić. Żyje 14 lat z tego 3 lat choruję na raka wątroby. Wiem że mój czas dobiega końca. Będę jej aniołkiem, ale ona musi mieć kogoś kto będzie przy niej także ciałem. " 
Obiecałem nie żartowałem. Będziesz mieć jakiś problem dzwoń lub pisz o każdej porze dnia lub nocy. 
742698317. Ps: Dominik powiedział że jeśli on odejdzie chcę żebyś przyszła na pogrzeb. Jego mama ma twój numer ale nie chciał powiedzieć jak go zdobył. " 

Gdy to przeczytałam wzięłam do ręki wazon który stał obok i rzuciłam nim w ścianę. Ile bym dała żeby ten chłopak mógł żyć. Nie rozumiem że dzieci które nic nie zrobiły , nie posmakowały porządnie życia muszą umierać a ludzie którzy zabijają , gwałcą żyją i coraz częściej na wolności. Mimo tego że nie znałam tego chłopaka i zamieniłam z nim tylko kilka zdań tak cholernie płakałam. Wzięłam z barku wódkę i nalałam sobie do literatki. Nim się obejrzałam butelka była pusta. Położyłam się przytulając się do poduszki i powstrzymując łzy. Co ten chłopczyk miał w sobie że tak mocno chwycił mnie za serce? 
_______________________________________________________________________
Dobry wieczór. Macie taki mały bonus :) Wena mnie nadusiła i wyszło mi coś takiego. A czy jest fajne to zostawiam do oceny wam. Buuziaki ;*

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 1.

Samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa...

Gdy tylko usłyszałam pisk chłopca odwróciłam się żeby zobaczyć co spowodowało taki hałas. Gdy odwróciłam się w drzwiach stała trójka chłopaków na oko w moim wieku. Wydawało mi się że kojarzę ich skądś. Po chwili poddałam się i  ponownie odwróciłam w drugą stronę. Znowu do moich oczu napłynęły łzy.
- Cześć - usłyszałam nad swoim łóżkiem.
Otarłam łzę i spojrzałam na osobę która się ze mną przywitała. Podniosłam rękę i pokazałam "cześć"
- Przemek - powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę
- Ola - powiedziałam bez entuzjazmu.
Teraz sobie przypomniałam. Zawodnicy Unii Leszno. A to jest ten Przemek który dziś tak "pięknie" wyznał miłość w radiu swojej dziewczynie..
- Dlaczego płaczesz? - zapytał
- Szczerze nie obchodzi Cię to. Pytasz z grzeczności. Daruj sobie. - powiedziałam
- Gdyby mnie to nie obchodziło nie zapytałbym - powiedział i delikatnie się uśmiechnął.
- To nie pytaj. - powiedziałam i odwróciłam wzrok w stronę okna
- Ale jestem ciekaw dlaczego tak piękna dziewczyna płacze.. - odezwał się
- Płacze bo rodzice mają ją w dupie a teraz dowiedziała się że ma chore serce. Zadowolony?! - prawie krzyknęłam.
Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Na korytarzu mijałam ludzi ubranych w koszulki Unii Leszno. Każdy podchodził do nich po autograf czy zdjęcie. Każdy tylko nie ja. Poszłam do toalety i tam czekałam aż ten cały Przemek opuści mój pokój. Po około 15 minutach pomyślałam że już sobie poszli. Otworzyłam drzwi i momentalnie wylądowałam na podłodze.
- Przepraszam Cię , wszystko okej? - zapytał jakiś chłopak i pomógł mi wstać.
- Spoko. - powiedziałam i spojrzałam na niego
- Grzesiek - przedstawił mi się
- Ola -rzuciłam i poszłam w stronę swojej sali.
Gdy wchodziłam do pokoju Przemek i pozostała dwójka której nie znam akurat wychodziła z pokoju. Przemek nawet na mnie nie spojrzał. Wyszedł z sali a jakby mnie tam nie było. W sumie czym ja się przejmuje? Nigdy więcej go nie zobaczę. Nie znam go a już nie lubię za to że jest taki wścipski i wszystko musi wiedzieć.
Położyłam się ponownie na łóżku i zaczęłam oglądać bajki razem z Dominikiem.
- Nie martw się wyzdrowiejesz - powiedział chłopiec
Ja tylko uśmiechnęłam się do niego. Gdy nadszedł wieczór pielęgniarki przyniosły kolacje i leki. Zawsze gdy jest ciemno wyobrażam sobie co by było gdyby moi rodzice mnie zaakceptowali. Czy teraz bylibyśmy szczęśliwą rodzinką? Może teraz nie leżałabym tutaj z chorym sercem?
- Dobranoc - usłyszałam Dominika
- Kolorowych snów Domi - uśmiechnęłam się.
Również położyłam się w łóżku i poszłam spać.
***
Rano obudziły mnie pielęgniarki i lekarz którzy robili mi badania. 
- Zastanowiła się pani? - zapytał lekarz
- Tak. - powiedziałam - Nie chcę się leczyć. - dodałam. 
Lekarz spojrzał na mnie jak na wariatkę. 
- Zdaje sobie pani sprawę z tego jak poważną ma pani chorobę. Jak zacznie się pni leczyć wyzdrowieje pani w stu procentach - powiedział lekarz
- Fantastycznie , ale ja nie chce się leczyć. Proszę o wypis. - powiedziałam
- Jak pani sobie życzy. Za chwilkę ktoś przyniesie. - powiedział i wyszedł z sali. 
- Dlaczego nie chcesz się leczyć?! - zapytał chłopiec
- Bo nie mam dla kogo.. - odpowiedziałam
- A ja? - zapytał
- Dla ciebie zacznę dbać o siebie, ale nie zacznę leczenia. - powiedziałam
- Dobre chociaż to - powiedział smutny
Ja poczochrałam go po włosach i poszłam się przebrać. Gdy wyszłam z łazienki wypis leżał już na stoliku. Pożegnałam się z Dominikiem i wyszłam ze szpitala. Pierwsze co zrobiłam gdy tylko przekroczyłam próg było to odpalenie fajki. 

No Olka ale zaczęłaś o siebie dbać. Pomyślałam i spojrzałam na papierosa a po chwili ponownie się zaciągnęłam. 
- Ej - usłyszałam za sobą 
Odwróciłam się na pięcie a w moją stronę biegł chłopak który przywalił mi wczoraj z drzwi. 
- Cześć - powiedział zdyszany
- Co chcesz? - przeszłam od razu do konkretu 
- Chciałbym zaprosić Cię na kawę. - uśmiechnął się
- Kawę mam w domu. Cześć.  - powiedziałam  i poszłam w stronę miejsca gdzie pracuje. 
On stał tam jeszcze chwilkę ze spuszczoną głową a później wszedł do szpitala. Po około 15 minutach spacerkiem doszłam do pracy. 
- Dzień dobry - przywitałam się z szefem
- Dlaczego nie dotarłaś wczoraj do pracy? - zapytał
- Idąc do pracy zasłabłam i byłam w szpitalu - wyjaśniłam
- Coś poważnego? - zapytał
- Nie już wszystko okej. Po prostu zasłabłam , zdarza się - uśmiechnęłam się
- Czyli możesz pracować? - zapytał
- Tak już się biorę do pracy - uśmiechnęłam się i poszłam do szatni. 
Tam ubrałam się w strój do pracy czyli biała koszula z muszą do tego czarna spódniczka i baleriny. 
Stanęłam koło baru i przyglądałam się ludziom którzy siedzieli przy stolikach. 
- Weźmiesz 13? - zapytała koleżanka
- Jasne - odpowiedziałam.
Wzięłam 3 karty bo tyle ich tam siedziało i notatnik. 
- Dzień dobry - przywitałam się - Mogę przyjąć zamówienie? - zapytałam
- To może ja pierwszy - powiedział chłopak i spojrzał na mnie. Był to ten sam Przemek co w szpitalu. 
Po tym jak złożyli zamówienie nie mogłam funkcjonować normalnie. Czułam że każdy mój ruch jest śledzony przez tego kolesia.
- Marta weźmiesz 13? Tylko daj rachunek - powiedziałam 
- Nie ma problemu. - uśmiechnęła się - Jak wyglądam? - zapytała
- Dobrze a czemu? - zapytałam
- No przecież tam siedzi Przemek i Piotrek Pawliccy z tatą. Może któregoś wychaczę - zaśmiała się i poszła w stronę stolika. 
Nie mam pojęcia co te wszystkie dziewczyny widząc w nich. Oni tak zarabiają na życie. To tak jakbym szła ulicą i ludzi mówili " To ta kelnerka z Wieniawy. Zapytaj ją o zdjęcie" Dla mnie to dziwne. No i wcale nie są aż tak przystojni. A połowa tych lasek patrzy tylko na ich portfel. Przykre ale prawdziwe. 
_____________________________________________________________________
Mam dla was pierwszy rozdział na tym blogu. Mam nadzieje że wam się podoba i zostaniecie tu ze mną :D 

niedziela, 2 listopada 2014

Wstęp :D

Kiedy jesteśmy najbardziej samotni? Gdy z problemami musimy radzić sobie sami. 

Wyobrażasz sobie uczucie kiedy w wieku 18 lat dowiadujesz się że twoi rodzicie mają Cię w dupie? Ja przeżyłam to na własnej skórze. Powiedzieli że nie jestem na ich poziomie bo nie dostaje w szkole 6 , ponieważ chodzę na imprezy. Zostawili mnie samą jak palec. Dali kasę żebym nie umarła z głodu i żebym mogła znaleźć mieszkanie. Dobre i to.
Pierwsze dni byłam załamana.. albo raczej zła na nich. Zła za to że nie potrafią mnie zaakceptować , że nie potrafią mnie pokochać...
Ale wzięłam się w garść. Wyjęłam małe mieszkanie w centrum Leszna , znalazłam pracę jako kelnerka we Wieniawie - jednej z restauracji w Lesznie. I daje sobie jakoś radę. W godzinach kiedy jestem w pracy jestem normalną dziewczyną. Ale kiedy tylko zdejmuje koszulę i kończę pracę jestem nie do poznania. Moje życie można porównać do jednej wielkiej imprezy. Wchodzę do klubu pierwsza a wychodzę ostatnia. Nie mam dla kogo wracać do domu.. nie idę do niego z nadzieją że w drzwaich przywita mnie chłopak. Możliwe właśnie że to z powodu samotności zaczęłam brać.. Pomaga mi to zapomnieć o bólu jaki sprawili mi rodzice. 


***
W poniedziałkowy poranek gdy chciałabyś się wyspać bo idziesz na drugą zmianę ludzie od rana muszą remonty robić!! Przekręciłam się na łóżku jednak długo tak nie poleżałam. Leszno budziło się do życia było słychać dzieciaki biegające po rynku , trąbienie samochodów... Wstałam z łóżka i od razu pokierowałam się do kuchni żeby zrobić sobie kawę i włączyłam radio. 
- Z nami w studiu Przemek Pawlicki który wczoraj wraz z Unią Leszno zdobył wicemistrza Polski - usłyszałam z radia - Jak się czujesz z tym tytułem? 
- Świetnie. Srebro po takim sezonie smakuje dla nas jak złoto. Jesteśmy szczęśliwi i mam nadzieję że kibice także. - odpowiedział
- A czy możesz nam zdradzić czy zostaniesz z nami na kolejny sezon? - usłyszałam kolejne pytanie.
- Jeszcze za wcześnie żeby coś mówić. Ale chcę jeździć w Unii bo tu jest mój dom i tu mam wszystko co tylko jest mi potrzebne. Unia to moja druga miłość - powiedział
- A pierwsza? - zaśmiał się pan prowadzący z nim wywiad
- Siedzi w domu i słucha wywiadu. Kocham Cię Weronika. - powiedział Przemek
Od razu wyłączyłam radio. 
- Taa chce zostać a jak na horyzoncie pojawią się większe pieniądze to zniknie bez słowa a i jeszcze wyznawanie miłości na antenie - zaśmiałam się - ohh to takie romantyczne- powiedziałam i udawałam że zaraz zwymiotuje. 
Nigdy nie interesowałam się żużle może dlatego że w czasie kiedy jest żużel ja siedzę w domu i leczę kaca? Spojrzałam na zegarek dochodziła 11. Dopiłam kawę oraz ubrałam się i pomalowałam. Zamknęłam mieszkanie i wyszłam do pracy. Idąc alejką prowadzącą na rynek gdzie znajduje się moja praca poczułam się słabo. Zakręciło mi się w głowie , serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Poczułam żer jest mi strasznie gorąco. Chwyciłam się ławki która stała obok mnie i zaczęłam się rozbierać kurtkę , szal, czapkę. Ludzie spoglądali na mnie jak na wariatkę. Po chwili poczułam jak uderzam głową o chodnik.
- Proszę panii haloo - ktoś klepał mnie po twarzy - zadzwońcie po karetkę. - To było ostatnie co usłyszałam.
***
Gdy tylko się ocknęłam w moje oczy rzuciły się kolorowe ściany , postacie z bajek namalowane na ścianie. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. P Podniosłam się z łóżka a do mojego ciała był przymocowane kabelki i inne urządzenia. Obok na łóżku spało dziecko.. mogło mieć 14 lat. 
- Dzień dobry - do sali wszedł chyba jakiś lekarz.
- Dobry - odpowiedziałam słaba
- Jest pani w szpitalu , na oddziele dziecięcym bo niestety mamy problem z wolnym miejscami. - powiedział
- Aha - tylko to udało mi się powiedzieć
- Zemdlała pani na ulicy. Starszy pan zadzwonił na karetkę i po wstępnych badaniach jakie przeprowadziliśmy ma pani chore serce. - powiedział lekarz
- czyli? - zapytałam.
Czy załamałam się tym? Nie za bardzo. Nie mam nikogo , więc w sumie dla kogo żyć? 
- Ma pani migotanie komór sercowych , nadciśnienie i do tego arytmie. Trzeba to leczyć jeśli chce pani normalnie funkcjonować. Tylko najpierw musi odstawić pani narkotyki - powiedział lekarz
- Nie powiedziała że chcę to leczyć. - odpowiedziałam
- Proszę to przemyśleć. Zadzwonić po rodzinę? - zapytał
Gdy tylko usłyszałam te słowa do moich oczu napłynęły łzy.Przecież nawet jakbym umierała oni by nic nie zrobili. Lekarz tylko pokręcił głową i wyszedł z mojej sali. Chłopiec który leżał obok mnie , przebudził się i spojrzał a mnie. 
- Cześć jestem Dominik - uśmiechnął się
- Ola - odpowiedziałam
Odwróciłam sie na bok tak żeby Dominik nie widział jak płaczę. Chciałam żeby mama i tatą przyjechali tu do mnie i zapytali jak się czuje.. żeby powiedzieli że będzie dobrze i że są ze mną. Usłyszałam hałas a po chwili głośni pisk Dominika. 
_________________________________________________________________________
Cześć. No i mamy nowe opowiadanie i tak jak wybraliście z Przemkiem Pawlickim w roli głównej :D Wstęp pojawił się już dziś a rozdział pierwszy pojawi się za 2 tygodnie? :D Mam nadzieje że zaciekawiłam was chociaż troszkę. :D